Bieżący rok 2006 jest czasem szczególnym pod wieloma względami. Dla nas, jezuitów, jest to Jubileuszowy Rok ignacjański, czas wspominania i przezywania na nowo ważnych rocznic zakonnych. Dla nas, polskich jezuitów w Chicago, jest to rok pięciolecia Ośrodka Milenijnego i wszystkich rocznic z rym związanych. To był ważny, przełomowy wręcz czas dla naszej obecności i działalności duszpasterskiej w "wietrznym mieście". Opatrzność sprawiła, że akurat w tym czasie ja znalazłem się w tym miejscu, gdzie potrzeby i wyzwania były bardzo wyraźne, wręcz narzucały się same. Moje przeżycia zatem i moje doświadczenia tego okresu są przez to z pewnością wyjątkowe, nawet czasami trudne do opisania i do przekazania.
Tak wiele sytuacji wraca do mej pamięci. Tak wiele twarzy osób, zawiązanych z tymi wydarzeniami, staje mi żywo przed oczyma. Niektóre przeżycia czy emocje tamtych chwil powoli blakną, zacierają się, stają się mniej dramatyczne.
Przygotowując tę rocznicową publikację miałem okazję wracać do tekstów, do wspomnień, ale przede wszystkim do tysięcy zdjęć, jakie znajdują się w naszym archiwum i dokumentują ten upływający czas. Miałem okazję po raz kolejny zanurzyć się w ten świat, który nie jest pisany tylko nostalgią, ale przede wszystkim poczuciem wdzięczności za wielkie rzeczy, których miałem okazję być świadkiem i uczestnikiem.
Wdzięczność powodowana jest przede wszystkim doświadczeniem bycia w ręku Boga. Od samego początku wydarzeń, które doprowadziły do powstania Ośrodka towarzyszyło mi bowiem przekonanie, że jest to opatrznościowe zrządzenie i jest w tym wszystkim "palec Boży". To On prowadzi nas tam, gdzie chce i kiedy chce. Tak było i w tym przypadku. To wydarzenia, jakie się działy wciągały nas wszystkich coraz bardziej. Coraz wyraźniej zatem docierała do nas prawda Chrystusowego powiedzenia, że to "nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem..."
Wdzięczność wypływa także z faktu, że cały czas miałem i mam poczucie bycia częścią dobrej pracy, jaką polscy jezuici wykonywali i wykonywać będą w Chicago. Od pierwszych chwil otoczony byłem życzliwością ludzi, którzy nieraz z rozrzewnieniem wspominali swoich przyjaciół, polskich jezuitów, którzy przede mną żyli i pracowali w Chicago. Miałem poczucie, że dobro, którego doświadczam jest owocem pracy wielu pokoleń moich współbraci, zarówno tych, którzy byli przede mną jak i tych, którzy w przełomowym Roku Wielkiego Jubileuszu byli w Chicago i przyczyniali się do „pracy nad Ośrodkiem", jak ojcowie Leszek Balczewski, Stefan Filipowicz, Staszek Juruś, br. Jerzy Piskorek, czy polscy jezuici, goście wspólnoty na Avers.
Jezuicki Ośrodek Milenijny jest nową rzeczywistością w Chicago i jako jedyny mam ten przywilej, że mogę z dumą nazywać siebie "ojcem założycielem". Gdyby nie moja historia osobista, moje doświadczenia i wrażliwość, Ośrodek by nie powstał, albo by był zupełnie inny. Ośrodek jednak nie powstał w próżni. Jest nową jakością naszej posługi duszpasterskiej w Chicago, ale kontynuuje dobre dzieła, jakie przejęliśmy z przeszłości. Wpisuje się w naszą działalność dla Polonii w sposób nie tylko harmonijny, ale i twórczy, nowy i otwarty na przyszłe innowacje.
Moja wdzięczność kieruje się też w sposób szczególny w stronę wszystkich Przyjaciół, których tutaj poznałem, z którymi dane mi było współpracować w tym ważnym dziele. Bez ich obecności i wsparcia Ośrodek nie zaistniałby i nie mógłby się tak rozwinąć.
Kilka tygodni temu nastąpiła zmiana przełożonego wspólnoty polskich jezuitów i zarazem dyrektora Ośrodka. Na jego czele stanął o. Stanisław Czarnecki. Z całego serca życzę jemu i całej wspólnocie Ośrodka determinacji w szukaniu tego, co lepsze, by to wielkie dzieło mogło wydawać jeszcze lepsze owoce. Niech mi będzie wolno na koniec powiedzieć, że poczytuj ę to sobie za ogromny zaszczyt i przywilej, że mogłem przez ostatnie lata być wśród Polonii chicagowskiej i pracować dla jej dobra. Wszystkim wyrażam swoje szczere podziękowanie.
Paweł Kosiński SJ